Skazany
na wieczną samotność
Dwie
kreski pionowe i dwie poziome.
To
ostatnimi czasy moja jedyna rozrywka. Gra, w której może brać
udział jedna osoba. Nie potrzeba mi nikogo poza mną samym.
Kółko,
krzyżyk. Kółko, krzyżyk. Kółko, krzyżyk. Kółko, krzyżyk.
Kółko, krzyżyk i znowu kółko.
Znowu
przegrałem. Znowu wygrałem. Cechą szczególną takiej rozgrywki
jest to, że nie ma w niej ani wygranej jednostki ani przegranej,
ale, co najlepsze, każdy wygrywa. Dla większości społeczeństwa,
myślę tu o około dziewięćdziesięciu ośmiu procentach, jest to
absolutny bezsens. Gra bez jakiejkolwiek rywalizacji, gra w której
przeciwnik nie stanowi wyzwania. Tak naprawdę nie zdają sobie
sprawy, że to właśnie my sami jesteśmy swoim największym
przeciwnikiem. Nie można zaprzeczyć, że każdego dnia zabijamy
samych siebie, że działamy na swoją zgubę. Nawet ja, pomimo że
mam tego świadomość, nie potrafię tego uniknąć. Jestem skazany
na egzystencję zwykłej owcy, która podąża za stadem, która nie
łamie schematów, i która każdego dnia popełnia wewnętrzne
samobójstwo z tegoż właśnie powodu. Podporządkowywanie się, nie
wychylanie poza szereg jest przeznaczone dla zwykłych ludzi, ja się
tutaj duszę.
Duszę
się!
UMIERAM!
To
nie jest życie przeznaczone dla mnie, zbytnio ogranicza mój
potencjał, mój umysł jest zniewolony. Czas ucieka pomiędzy
palcami, jak piasek, im bardziej ściskany tym szybciej się usypuje.
Bunt, przepełnia mnie dogłębnie, nie potrafię pogodzić się z
losem, na który zostałem skazany przez System. Zostałem
zdegradowany do poziomu zwykłego człowieka, ale osoby takie jak ja
nie powinny być traktowane jak zwykła szara masa. Raskolnikow był
stworzony do wyższych celów, wierzył, że ma misję, ale popełnił
jeden zasadniczy błąd – miał sumienie. Jeden z największych
wrogów ambicji. Ile można osiągnąć, gdy zamiast kształtować
swoją postawę na fałszywy altruizm, postępować egoistycznie
kierując się radami Machiavellego. Ludzie są zaślepieni.
Najważniejsze dla nich jest to, aby w cudzych oczach wypaść jak
najlepiej. Morderstwo własnych możliwości. Próbują być kimś,
nie zdając sobie sprawy, że wybrali złe terytorium, złą publikę.
Jak niby mógłbym bratać się z kimś, kto nie stanowi dla mnie
wyzwania? Nie jestem głupcem, nie potrzebuję dookoła siebie
pionków, którymi każdy znający sztukę manipulacji, mógłby
zawładnąć. Przebywanie z ludźmi jest dla mnie rodzajem tortury,
nie potrafią mnie zrozumieć. Moje nadczłowieczeństwo skazuje mnie
na samotność, jeśli to jest jedyna konsekwencja posiadania w pełni
świadomego rozumu, to mogę się z tym pogodzić. Nie potrzebuję
kolejnych ograniczeń, nie chcę być od nikogo zależnym. Sam dojdę
do władzy, sam wszystko zdobędę i jedynie sobie będę to
zawdzięczał. Nikomu poza mną.
Spoglądam
na zakratowane okno, później na zamknięte drzwi. Kiedyś się stąd
wydostanę, kiedyś nadejdzie mój czas. Rewolucja się rozpocznie,
uwolnię świat, ale teraz...
Dwie
kreski poziome. Dwie kreski pionowe.
Kółko,
krzyżyk. Kółkokrzyżykkółkokrzyżykkółko...
Wygrałem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz