czwartek, 21 czerwca 2012

Skazany na wieczną samotność


Skazany na wieczną samotność



Dwie kreski pionowe i dwie poziome.
To ostatnimi czasy moja jedyna rozrywka. Gra, w której może brać udział jedna osoba. Nie potrzeba mi nikogo poza mną samym.
Kółko, krzyżyk. Kółko, krzyżyk. Kółko, krzyżyk. Kółko, krzyżyk. Kółko, krzyżyk i znowu kółko.
Znowu przegrałem. Znowu wygrałem. Cechą szczególną takiej rozgrywki jest to, że nie ma w niej ani wygranej jednostki ani przegranej, ale, co najlepsze, każdy wygrywa. Dla większości społeczeństwa, myślę tu o około dziewięćdziesięciu ośmiu procentach, jest to absolutny bezsens. Gra bez jakiejkolwiek rywalizacji, gra w której przeciwnik nie stanowi wyzwania. Tak naprawdę nie zdają sobie sprawy, że to właśnie my sami jesteśmy swoim największym przeciwnikiem. Nie można zaprzeczyć, że każdego dnia zabijamy samych siebie, że działamy na swoją zgubę. Nawet ja, pomimo że mam tego świadomość, nie potrafię tego uniknąć. Jestem skazany na egzystencję zwykłej owcy, która podąża za stadem, która nie łamie schematów, i która każdego dnia popełnia wewnętrzne samobójstwo z tegoż właśnie powodu. Podporządkowywanie się, nie wychylanie poza szereg jest przeznaczone dla zwykłych ludzi, ja się tutaj duszę.
Duszę się!
UMIERAM!
To nie jest życie przeznaczone dla mnie, zbytnio ogranicza mój potencjał, mój umysł jest zniewolony. Czas ucieka pomiędzy palcami, jak piasek, im bardziej ściskany tym szybciej się usypuje. Bunt, przepełnia mnie dogłębnie, nie potrafię pogodzić się z losem, na który zostałem skazany przez System. Zostałem zdegradowany do poziomu zwykłego człowieka, ale osoby takie jak ja nie powinny być traktowane jak zwykła szara masa. Raskolnikow był stworzony do wyższych celów, wierzył, że ma misję, ale popełnił jeden zasadniczy błąd – miał sumienie. Jeden z największych wrogów ambicji. Ile można osiągnąć, gdy zamiast kształtować swoją postawę na fałszywy altruizm, postępować egoistycznie kierując się radami Machiavellego. Ludzie są zaślepieni. Najważniejsze dla nich jest to, aby w cudzych oczach wypaść jak najlepiej. Morderstwo własnych możliwości. Próbują być kimś, nie zdając sobie sprawy, że wybrali złe terytorium, złą publikę. Jak niby mógłbym bratać się z kimś, kto nie stanowi dla mnie wyzwania? Nie jestem głupcem, nie potrzebuję dookoła siebie pionków, którymi każdy znający sztukę manipulacji, mógłby zawładnąć. Przebywanie z ludźmi jest dla mnie rodzajem tortury, nie potrafią mnie zrozumieć. Moje nadczłowieczeństwo skazuje mnie na samotność, jeśli to jest jedyna konsekwencja posiadania w pełni świadomego rozumu, to mogę się z tym pogodzić. Nie potrzebuję kolejnych ograniczeń, nie chcę być od nikogo zależnym. Sam dojdę do władzy, sam wszystko zdobędę i jedynie sobie będę to zawdzięczał. Nikomu poza mną.
Spoglądam na zakratowane okno, później na zamknięte drzwi. Kiedyś się stąd wydostanę, kiedyś nadejdzie mój czas. Rewolucja się rozpocznie, uwolnię świat, ale teraz...
Dwie kreski poziome. Dwie kreski pionowe.
Kółko, krzyżyk. Kółkokrzyżykkółkokrzyżykkółko...
Wygrałem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz